Pora stopić plastik - podaj zapałki
To dla jednych zaszczyt, a resztę to zmartwi
Usiądźmy, skręćmy, porozmawiajmy
I odpalmy w sobie te płomienie prawdy
Bo taki sam jest każdy, biały i czarny
Z Anglii, Senegalu, Peru czy Zambii
Kraj jest nie ważny, wymieńmy się poglądami
To dam nam więcej niż jebana nienawiść
Plastik roztapia się pod wpływem ciepła
Trafia nas w serca najczystsza energia
To mieszka gdzieś w naszych myślach głęboko
Ukryte pod plastikową powłoką
Nie pytaj kto to, zapytaj co myśli
Bo równy wcale nie znaczy, że identyczny
Wyjdźmy wszyscy na zewnątrz z budynków
Niech deszcz zmyje z nas całą resztę plastiku
Resztę wstydu, wszystkie pomówienia
Resztę złych nawyków i uprzedzenia
To wiele zmienia w stosunkach między nami
Bo jedynie doświadczenia
Powodują ten paraliż
Zamilcz zanim miejska poezja
Wbije się w ciebie, przebije twój kevlar(?)
Przestań się martwić, nikt nie jest wieczny
Musisz być sobą aby być niezależnym
(x2)
Już czas żeby plastik spłonął
Rozpalmy ogień, zostańmy sobą
To nasz czas
Jedno słowo może zmienić świat i zacząć na nowo
Chcesz spalić plastik? ej weź przestań
Zdejmij najpierw cały ten ciężar
Zostaję z majkiem żeby zwyciężać
Au w grę nie wchodzi klęska nigdy
Myślisz jestem sobą, czyżby?
Dopóki nosisz plastik jesteś kimś innym
Co drugi bystry typ chce nas przechytrzyć
Zamienić nas w cyfry, bądźmy dobrej myśli
Podobno pesymiści żyją krócej
Topiąc plastik masz przyczynę i skutek
Słupek rtęci rośnie więc wreszcie
Wyrzućcie ten plastik jak pięści w powietrze
To konieczne, po pierwsze, dlatego
Że bezpiecznie
Mieć własne ego i pojęcie
Po drugie nie chcemy być mentalnie martwi
Hi-Fi pośród iluzji kawałek prawdy
(x2)
Już czas żeby plastik spłonął
Rozpalmy ogień, zostańmy sobą
To nasz czas
Jedno słowo może zmienić świat i zacząć na nowo