Znowu wstałem spojrzałem na zegarek,
Nie wiedziałem o tym, że jest szósta nad ranem,
Szlug na śniadanie palę, wersy na kolanie,
Potem na nogi Nike i czapka na banie,
Wychodzę z klatki na dwór, puls mi staje,
Ludzie leżą na ziemi jak u The Roots, poznajesz?
Idę dalej i nie kładę się na beton,
Głos podpowiada bym to zrobił, ale nic z tego,
My to nie oni, ani ty to nie ja roni,
Samuraj nie umiera bez broni,
Wtedy czas zwolnił, przyspieszył chodnik,
Prawię upadłem jednak nie straciłem przytomności,
Czuję zimę, czuję zapach wiosny,
Czuję w sobie siłę, czuję smak wolności,
Nie idę sam po pustyni miasta,
Dopóki bębny w słuchawkach i wyobraźnia,
To moja mała wielka misja na Marsa,
Każda energia pochodzi od światła,
Doszedłem tam, gdzie wyrasta prawda,
A to stare drzewo nikt do nie podlewa od dawna,
Mogę o nie zadbać i zebrać ziarna mogę,
Bo ja to ja to jednoosobowa armia, Boże,
Daj mi czas, daj mi siłę i zdrowie,
Resztę sam zrobię, to Twój plan moje dłonie,
Tak, od tego czasu kosmos mam w sobie,
Wszędzie tam gdzie postawie nogę,
Wszędzie tam gdzie chodzę,
Poszedłem dalej nie pytałem o drogę,
Oni utknęli na stałe, więcej nie palę nad ranem to koniec.
Kosmos to rytm,
Umieramy żeby żyć,
Żeby być kimś i być sobą,
Włącz mi bit to dam Ci styl z koroną,
W Pokoju Czarnych Płyt,